Forum Forum dla pracujących na morzu ich rodzin i przyjaciół ludzi morza Strona Główna

Forum Forum dla pracujących na morzu ich rodzin i przyjaciół ludzi morza Strona Główna -> W moim sercu "zamieszkał" ..... marynarz -> dziewczyna marynarza
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
małgorzatka mk




Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 10:40, 15 Maj 2008    Temat postu: rozmowy przez skype...a roaming...

Witam, na początek Moniczko powiem ci szczerze, nie powinnaś sie przejmować, co kto o tobie myśli, jeśli jesteś pewna, że nic złego nie robisz...a ciuszki, eeeeeee tam, są ważniejsze w życiu sprawy, którymi sie człowiek może przejmować, a nie tam ludzie, którzy na ciebie sie krzywo patrzą, takie moje zdanie na ten temat, ważne, żebyś ty była uśmiechnięta i tyle, a takie tam "krzywe uśmieszki", ja tam bym wogóle udawała, że nic nie widze, hihi, a już na pewno bym sie tym nie przejmowała...

A teraz ja znów mam pytanko, może kto mi odpowie, heh. Otóż, nie wiecie jak to jest, z dzwonieniem przez skype na komórke, czy oprócz podstawowej opłaty za min i za połączenie (tam są jakieś grosze, za połączenie), czy mąż płaci roaming, kiedy ja do niego dzwonie przez skypa? bo nie bardzo zorientowana jestem, a tam na stronce nic nie pisze o żadnych dodatkowych opłatach...prócz tego co napisałam ?...
Będe wdzięczna i dzwięczna zarazem za odpowiedź Mruga. Małgorzatka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monika




Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 11:55, 15 Maj 2008    Temat postu:

Wielkie dzięki za pocieszenie - i tak właśnie zrobię, jak mi radzisz Wesoly
Mega buziak Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
małgorzatka mk




Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 13:13, 15 Maj 2008    Temat postu: NURTUJĄCE PYTANKO...

A teraz ja znów mam pytanko, może kto mi odpowie, heh. Otóż, nie wiecie jak to jest, z dzwonieniem przez skype lub gg na komórke, czy oprócz podstawowej opłaty za min i za połączenie (tam są jakieś grosze, za połączenie), czy mąż płaci roaming, kiedy ja do niego dzwonie przez skypa, czy też gg, bo nie bardzo zorientowana jestem, a tam na stronce nic nie pisze o żadnych dodatkowych opłatach...prócz tego co napisałam ?...
Będe wdzięczna i dzwięczna zarazem za odpowiedź . Małgorzatka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
małgorzatka mk




Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 23:29, 15 Maj 2008    Temat postu: ...

Ok, juz mam problem rozwiązany z tym skypem...Tak więc jak by sie to komu przydało, to warto dzwonić przez skypa, ale najlepiej kupić jakąś karte z numerem (zagraniczną), np. na chiński nr komórki, można dzwonić za 0.08 gr za minute, czyli kilka złoty i 1,5 godziny rozmowy...tak więc Chiny tanie!!! gorzej w roamingu 9,90 za min (Chiny), ale są i miejsca gdzie 15 zł za min, okropnie straszneeeeeeeee !!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slimaczek1




Dołączył: 22 Kwi 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Wto 12:42, 20 Maj 2008    Temat postu: tęsknoty

tak bardzo za Nim tęsknię beksa to już prawie 2 m-ce...wcześniej nie widzieliśmy się 2, a potem raptem 4 dni razem (tak wyszło) i teraz już 2 m-ce bez siebie...
są dni kiedy nie mogę dać sobie rady z tą tęsknotą...marzę o Nim, marzę, jak idę ulicą, marzę,jak zasypiam i budzę się też z myślą o Nim!!!! Czuję się, jakbym żyłą w jakimś śnie. Mam sporo obowiązków i zajęć, na nudę nie narzekam.
Czekam na każdą wiadomość z utęsknieniem...rozmawialiśmy przez telefon-słyszałam, jak drżał mu głos...jemu też ciężko...mam nadzieję, że wróci cały i zdrowy, mam nadzieje, że wszystko przemyśli, że uda się następnym razem na krócej....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
małgorzatka mk




Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 20:58, 21 Maj 2008    Temat postu:

Witaj Ślimaczku!!! Mruga

Tak więc ci poradze, na tą naszą tęsknotke, to za dużo lekarstwa nie ma, niestety, a byłoby fajnie, jak by takież cudo istniało Wesoly, no ale cóż, trzeba sobie bez lekarstwa jakoś poradzić. Też mi jest ciężko, mój pływa 4 miesiące na 2 wolne, w tym poprzednio był 4 i przedłużyli mu o 2 tyg, czyli razem 4,5 mies, potem był w domku 1,5 no i znów go wcześniej wzięli...eh...a teraz już 2 miesiąc idzie jak go nie ma...Raz mi lżej na duszyczce, raz gorzej, ale do rzeczy! : Chodzi mi o to, że najleprza na takie dołki i tęsknotki jest może to zabrzmi o drobine głupio, ale KOLEŻANKA, lub przyjaciółka, spotkać sie z kimś, porozmawiać, pogadać, wyżalić się, a może nawet skoczyć na jaką kawusie czy drinka na miasto, potem znów będą tęsknotki, ale czasem taka przyjaciółka może naprawde pomóc, bynajmniej jak jest ten cięższy moment!!! Nie wiem jak ty, ale ja mam takie głupie fazy czasem, jak mam ciągły kontakt z mężem, to jest w miare dobrze, choć też tęskno...ale jak zasięgu nie ma i meilików na statku, to jest dużo, dużo ciężej...A o to żeby nam zdrowe wróciły, TE NASZE CHŁOPAKI, to możemy sie czasem pomodlić (jeśli wierzysz w Boga oczywiście) i jak nam naprawde ciężko, to też czasem pomaga, uwież mi. Nic mi nie pozostaje jak życzyć ci tylko wytrwałości, bo tylko to nas ratuje Wesoly !!! Serdecznie pozdrawiam i śle buziaczki. Małgorzatka


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slimaczek1




Dołączył: 22 Kwi 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 15:46, 23 Maj 2008    Temat postu:

Dziękuję małgorzato za odpowiedź i miłe słowa...
Mnie dalej to męczy i chyba zjada od środka...dzisiaj mija tydzień odkąd ostatni raz rozmawiałam z moim M. Smutny nie wiem, czy dam radę ciągnąć dalej tak...prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie rozłąki na 4 m-ce...wiesz, my nie mieszkamy razem i nawet nie mieszkamy w 1 mieście, więc chwile, które sa wspólnie spędzane są raczej urywkami naszego życia (bo zawsze coś jego rodzina wymysli, albo u mnie coś wypadnie). Może pomyślisz,że się użalam nad sobą, ale nadchodzi czas, gdy muszę podjąć pewne decyzje, dotyczące mojej przyszłosci, a jego nie ma...czuję się zagubiona...zbliża się moment ukończenia studiów i podjęcia decyzji, gdzie mieszkać (?) co prawda, to jeszcze ponad rok studiów, ale nie mogę w ten sposób patrzeć skoro przez większość czasu On jest nieobecny...Mam nadzieję, że wszystko przemyśli, że weźmie mnie pod uwagę w tych rozmyślaniach, bo ja sobie nie wyobrażam, aby rodzina żyła w takiej rozłące...z drugiej strony nie chciałam go naciskać w żaden sposób na jego decyzje względam mnie...nawet ostatnio nie było czasu dobrze porozmawiać na inne tematy, a co dopiero na tak poważne. Ja też mam swoje plany zawodowe, np: możliwość podjęcia pracy w te wakacje juz w zawodzie, ale nie miałam okazji z Nim porozmaiwać na ten temat ! Nie moge sie przeciez oglądać cały czas na Niego i na jego pływanie, musze realizowac też swoje plany. Nie wiem, jak do końca to pogodzić, chciałabym porozmwaić z Nim, ale to raczej nie jest możliwe.
Tydzień bez rozmowy, bez smsa...mam nadzieję, że nasze uczucie nie umrze śmiercią naturalną...chciałabym, aby się wszystko ułożyło jak najlepiej. Pozdrawiam serdecznie Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
n_i_c_o_l_a_1




Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 20:44, 23 Maj 2008    Temat postu: ja mam identycznie

slimaczek1,
ja mam identyczną sytuację, jak Ty.
Bardzo kocham mojego marynarza, on jeszcze studiuje. Ale ja doszłam do wniosku, że nie chcę tak żyć. Wiem, że się nie nadaję na żonę marynarza. Nie chcę cierpieć i nie chcę też, żeby on cierpiał. Mam wielki dylemat, bo nie wiem, jaką on podejmie decyzję. Ja też kończę studia, chciałabym jakoś zaplanować swoją przyszłość, a przynajmniej to gdzie będę mieszkać. A na razie wiem tylko jedno - nie chcę tak żyć. Nie chcę być ciągle sama. Może ktoś powie, że jestem niesprawiedliwa. Bo co on ma teraz robić po studiach na akademii morskiej? Nie mam pojęcia. Ale mężczyznę chce mieć po to, żeby był przy mnie, a ja przy nim zawsze wtedy, kiedy będziemy tego potrzebowali. To jest decyzja na całe życie. Jak dla mnie nadal niezrozumiała, kiedy dotyczy tego zawodu. Co poza pieniędzmi tak ciągnie na to morze? Przecież to same wyrzeczenia. Nie wiem, jak można tak żyć.
Też mam tak jak Ty, że nie chcę go unieszczęśliwiać ani do niczego zmuszać. Ale nie chcę też oszukiwać. Chcę, żeby mój facet mnie przytulił, kiedy jest mi źle, a nie wysłał smsa, że mi współczuje.
Pozdrawiam wszystkie kobiety, które mają więcej siły, cierpliwości i wiary, żeby dzielić się swoim mężczyzną z morzem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
małgorzatka mk




Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Sob 3:44, 24 Maj 2008    Temat postu:

Witaj Ślimaczku!

I znów muszę napisać, bo nie za bardzo sie zgadzam z Nikolą !!! Mimo, że również jest mi bardzo ciężko, ale próbuje zrozumieć mojego mężusia, on to robi dla nas, dla rodzinki przede wszystkim, moim zdaniem (mimo, że naprawde nie jestem za pływaniem, a ponadto, powiem szczerze, że będę próbowała zrobić co tylko moge, żeby on już nie pływał, tylko nie wiem w jakim czasie mi to wyjdzie, tzn. ta wspólna decyzja o pływaniu, ponieważ życie sie czasem samo jakoś tak układa, że te pieniążki są jednak potrzebne...choć nie od nich wszystko zależy, to jednak czasem to one życie, zdrówko i wiele innych rzeczy ratują, mówie tu o tych najistotniejszych, nie tam jakiś błachych zachciankach...) nie powinnaś od razu twojego lubego skreślać ! A już na pewno nie z tych powodów, napewno są to powody warte jakiegoś tam zastanowienia i podjęcia jakiś decyzji, ale czy od razu takich żeby sie rozstać? To juz musisz sama stwierdzić, bo to przede wszystkim zależy od tego czy naprawde kochasz. Bo moim zdaniem, jak sie naprawde prawdziwie kocha, to zawsze sie jakieś wyjście znajdzie, żeby być ze sobą razem...A może np. zamieszkać ze sobą, lub podjąć jeszcze poważniejsze decyzje...ale to juz napewno musisz rozmawiać ze swoim lubym, co on sądzi na ten temat, co ty i czy warto, to zależy od tego jak wielka ta miłość Wesoly, jeśli prawdziwa, to napewno przetrwa !!! Tak to już jest, że trzeba czasem długo poczekać na taką rozmowe, w końcu ona wymaga "wagi ciężkiej" i będzie waszą wspólną ważną decyzją. Jeszcze raz się powtórze, WSZYSTKO ZALEŻY OD TEGO, JAK WIELKIE JEST WASZE UCZUCIE i czy naprawde kochasz Ty i On...Serdecznie pozdrawiam i życze wytrwałości i podjęcia najbardziej odpowiedniej dla was decyzji. Pozdrowionka i buziaczki, Małgorzatka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
n_i_c_o_l_a_1




Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Sob 13:00, 24 Maj 2008    Temat postu:

W czym się ze mną nie zgadzasz, Małgorzatko?

Bo nie bardzo zrozumiałam. Piszesz, że nie jesteś za pływaniem, że jak się bardzo kocha, to zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie. Ja uważam tak samo!

Tylko widzę jedną różnicę pomiędzy twoimi i moimi poglądami. Dlaczego to tylko kobieta ma się poświęcać dla mężyczyzny, a on dla niej nie? Kobiety tak bardzo przyzwyczaiły się do tego, że to one mają się poświęcać, że w ogóle już nie zauważają, że to niesprawiedliwe.

Gdyby slimaczek1 przyjęła pracę, która wymagałaby od niej bycia na wyjazdach i nie zawsze mogłaby być w domu np kiedy chłopak wróci z rejsu, też byś ją potępiała? Przecież to też praca. Tak samo jak marynarza. Przecież marynarz to zawód. Tak jak każdy inny. Do pracy idzie się po to, żeby zarabiać pieniądze, żeby się realizować.

Wszędzie czytam, że partnera-marynarza trzeba wspierać, bo jest mu ciężko, trudno. Ale przecież sam wybiera sobie zawód. Bardzo podobnym zawodem jest np kierowca TIRa. Tylko dlaczego tego kierowcy się tak nie "gratyfikuje" jak marynarza? Dlaczego kierowca od razu kojarzy się z TIRówkami, a marynarz ma być święty? Uważam, że oba te osądy są niesprawiedliwe. To, czy ktoś zdradza, zależy tylko od niego, od charakteru, temperamentu i uczucia, które nim kieruje. Chociaż nie ma co się oczukiwać, że te zawody jednak bardziej są narażone na takie "okazje". W końcu dajmy na to elektryk może po tych 8 godzinach pracy wrócić do domu i przytulić swoją ukochaną żonę.

Dochodzę do wniosku, że nie wszystkie kobiety nadają się na partnerki dla marynarzy. Zapewne nie wszyscy faceci nadają się też na to, żeby być marynarzami, ale to już całkiem inna sprawa.

Gdzie w mojej wypowiedzi wyczytałaś, że powinno się takiego faceta skreślić? Wcale tak nie uważam. Tylko utrzymywać można się we dwoje. Kobieta też się spełnia, kiedy idzie do pracy nie dla zabawy, przyjemności, zabicia czasu, tylko po to, żeby zarobić np na nowy rowerek dla dziecka. Kobiety spełniają się też w pracy, a nie tylko przy gotowaniu obiadków i zmienianiu pieluch (nie zrozum mnie opatrznie, bardzo lubię gotować dla mojego chłopaka i uwielbiam się zajmować małymi dziećmi, ale jeszcze większą przyjemność mi to sprawia, kiedy robimy to razem).

Rozumiem chyba jak się czujesz, slimaczek1. Ja też już bym szukała pracy, ale gdzie? Mogę zostawić moje rodzinne miasto, rodzinę, przyjaciół, znajome miejsca i przeprowadzić się tak, żeby być w końcu razem z nim. Ale z nim, a nie sama!

Chcę być z nim szczera. Nie chcę przez całe życie czekać, aż on przestanie pływać. On będzie mi obiecywał, że nie będzie, a w gruncie rzeczy będzie miał nadzieję, że się przyzwyczaję, zmienię zdanie. Nie chcę, żeby żadne z nas cierpiało z powodu tej decyzji o pływaniu.

Gdzieś na innym forum koleżanka napisała, że kobieta marynarza to symbol siłaczki. Ma rację.

W pewnym sensie podziwiam Cie, Małgorzatko. Podziwiam wszystkie kobiety, które cierpliwie czekają w domach na swoich marynarzy, same rodzą dzieci, wychowują je, budują domy, chodzą same na wesela i pogrzeby. Ja podjęłam decyzję, że nie chcę tak żyć. Chcę móc się cieszym moim przyszłym mężem na codzień. Chcę dzielić z nim zarówno te ciężkie jak i radosne chwile, móc się do niego przytulić, kiedy będę tego potrzebowała.

Serdecznie pozdrawiam Ciebie slimaczek1 i Ciebie Małgorzatko i życzę Wam dużo miłości, zrozumienia i wytrwałości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
małgorzatka mk




Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Sob 17:14, 24 Maj 2008    Temat postu:

Witam, jeśli niechcący cię uraziłam mówiąc, że sie z tobą Nikola nie do końca zgadzam, to na pewno nie miałam nic złego na myśli. Chodzi mi o to, że to nie jest tak łatwo podjąć taką decyzję, w prawo, czy w lewo, pływasz, albo nie...Być może łatwiej taką decyzje podjąć, kiedy jeszcze nie ma sie dzieci, rozpoczyna sie wspólne życie razem, nie przecze, choć to pewnie też dużo zależy od tego w jakiej sytuacji materialnej w danym momencie jesteśmy, czy mamy gdzie mieszkać (a w tych czasach mieszkanie kosztuje "fortune"), za co, itd., itp. Tak to jest, że to ta głupia kasa zazwyczaj decyduje w tych momentach. Niektórym jest też łatwiej np. bo mają rodziców, czy inne osoby, którzy im już na start pomogą finansowo, co by zacząć jakieś wspólne życie. A pewnie mało kogo stać np. na kupno owego mieszkanka juz na start po studiach i tylko za swoje pieniążki... Wspominałaś o tym, że tylko kobiety sie muszą poświęcać, ja tak wcale nie myśle, myśle, bynajmniej w moim przypadku, że mężuś to robi głównie dla nas, dla rodzinki, bo w sumie też by wolał być przy nas i jemu niejednokrotnie też jest ciężko. Tak więc każdy ze swojej strony sie poświęca i jeśli już tak jest (nie mówie, że musi to trwać wiecznie...w zależności od sytuacji, jaką ktoś ma, bo każdy pewnie ma inną), to trzeba siebie nawzajem wspierać, ewentualnie podjąć jakieś tam kroki, co by to zmienić, lecz nie zawsze sie da to zrobić tak szybko jak by sie chciało. Każdy ma indywidualną sytuacje i dlatego jeśli jedna osoba ma wątpliwości, to napewno trzeba rozmawiać, rozmawiać, jeszcze raz rozmawiać o tym i podjąć najlepsze wspólne życiowe decyzje.
Pozdrawiam serdecznie i Ciebie Ślimaczku i Ciebie Nikola i życze wytrwałości i tego, żebyście miały swoich najbliższych jak najwięcej obok siebie!!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slimaczek1




Dołączył: 22 Kwi 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Sob 18:47, 24 Maj 2008    Temat postu:

n_i_c_o_l_a_1,małgorzatka mk, dziękuję Wam za wypowiedzi Wesoly

Moim zdaniem, podobnie jak Małgorztaki wszystko zależy od sytuacji, w jakiej się obecnie znajdujemy. Otóż mój M. podjął taką pracę, gdyż skończył studia w tym kierunku. Już na samym początku mówił mi, że zamierza pływać kilka lat..., ale powiedzmy sobie szczerze, że być może stwierdzi za kilka lat,że bez pływania nie potrafi żyć i co wtedy?
Pokochałam Go i nie przestanę, tylko dlatego, że jest marynarzem..., ale prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie dalszej tak długiej rozłąki, gdyby przyszło Nam tworzyć wspólny dom w pełnym tego słowa znaczeniu.
Dlatego ja też się kształcę- kończę ciekawy kierunek studiów (moim zdaniem opłacalny), abyśmy być może w przyszłości oboje mieli wkład w nasze szczęście i mogli się nim cieszyć wspólnie. Czekam , kiedy wróci- chcę w końcu porozmwaić na ważne tematy, bo naprawdę ostatnio nie było na to czasu!! I potrzebuję tego.

n_i_c_o_l_a_1 z tym poświęceniem rozumię Cię, bo każdy ma ciężkie chwile i potrzebuje pocieszenia, odrobiny ciepła, zainteresowania z drugiej strony. Jednak wiążąc się z marynarzem mamy tego świadomość, że jego praca związana jest z rozłąką, że nie zawsze może nam towarzyszyć w ważnych wydarzeniach naszego życia. Dla mnie też to są nowe sytuacje i ogromnie to przeżywam. Czasem mam takie dni, jak ostatnio - czuję się nieważna, nieistotna, On tam- nie wie, co się ze mną dzieje i nie ma możliwości rozmowy. Prawda jest taka, że nikt nie zastąpi nam tej drugiej osoby, żadna koleżanka, przyjaciółka...
Skoro Ty już podjęłaś decyzję, ze nie potrafisz tak dalej żyć, gratuluję Ci odwagi i dojrzałości. Bo nie jest istotne w życiu tylko to czego chcemy, ale również to, czego nie jesteśmy w stanie zaakceptować.

Zgodzę się, że rozmowa jest najważniejsza, dlatego ja nie podejmę żadnej decyzji dopóki nie porozmawiam z moim Ukochanym. Myslę, że obie strony powinny coś poświęcić dla związku- tak jest sprawiedliwie...wtedy moze nabiera się większego szcunku do tego, co się ma. Przytoczę tu historię moją i mojego M. jak wrócił z kontraktu, gdzie miał okropne warunki- dziękował mi za to,że byłam ,że jestem , bo to dawało mu siłę...Nigdy nie mówię, że czekam zawsze mam na uwadze to,że oboje czekamy...a prawda jest taka, że On tam nie wyjeżdża dla zabawy, tylko do pracy

Pozdrawiam Was serdecznie Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
n_i_c_o_l_a_1




Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Sob 23:10, 24 Maj 2008    Temat postu:

Podziwiam was, dziewczyny...

ze macie w sobie tyle siły, wiary, zaparcia. Mi tego brakuje. Dzisiaj poszłam na koncert swojego ulubionego zespołu, sama. Lada dzień idę na wesele, też sama. Zostałam zwolniona z pracy przez ostatniego chama, byłam z tym sama. Wakacje spędzę sama. Z wszelkimi problemami rodzinnymi jestem sama.

Wiem wiem.. pewnie przesadzam...
Fajnie, że odpisujecie na moje posty. Nie czuje się z tym sama.

Serdecznie pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slimaczek1




Dołączył: 22 Kwi 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Nie 0:27, 25 Maj 2008    Temat postu:

n_i_c_o_l_a_1
wiesz, czemu nie śpię ? A temu ,że od ponad tygodnia nie dostałam sms-a, nie wiem, co się dzieje. Czy jestem silna...hmm, nie wiem, na ile. Mój M. dodaje mi sił, ale jak tak długo nie mamy konatktu to jest mi bardzo źle :smt022zerkam nerwowo na telefon, budzę się w nocy. Kiedyś się rozchorowałam(kilka m-cy temu)- z tęsknoty, mówię serio...strasznie schudlam, nie mogłam jeść, spać...byłam jak cień...wylądowałam u lekarza -nie zdążyłam mu o tym powiedzieć-coś to by zmieniło...? Staram się patrzeć pozytywnie, ale nie jestem optymistką i wszystkim sie przejmuję. Jednak przeszłam pewną metamorfozę, ale czy aż taką, aby sobie z tym poradzić? Zastanawiam się jak On sobie radzi? Wiem,że w pewien sposób sie od tego wszystkiego odcina, bo by przecież prędzej zwariował, a nie pracował...
Ja nie mam siły i zaparcia-mam tylko miłość, mam tego smsa sprzed tygodnia, w którym pisał,że kocha...mam w myślach nasza ostatnią rozmowę, gdy mówił,że tęskni bardzo...ja do niczego się nie zmuszam, czekam na Ukochanego, bo gorsza od tego czekania jest świadomość, że nie było by Go...nie , nie o to chodzi,że boję się być sama...czekam ,bo to On...Życzę Ci, aby wszystko Ci się ułożyło, tak jak chcesz. A Twój M.teraz pływa??
Pozdrawiam n_i_c_o_l_a_1 , małgorzatko :)dobranoc w zasadzie pa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marina77




Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Wto 14:08, 27 Maj 2008    Temat postu: skąd ty się urwałeś chłopie (do ardawl)

chyba z choinki!!!!!!!!!!!!!! co to ma być dekalog dla marynarzowych? no ale dziewczynom na tym forum sie spodobalo, plakaly nawet.Ja dorzuce tylko od siebie. Jestem zona marynarza 7 lat, a 16 lat jestesmy razem, mamy dwoje dzieci, dla mnie to co piszesz jest denerwujace (np z ta komorka 24h na dobe, albo o tym ze lepiej unikac ludzi by nie kusic losu).Piszesz o tym jak to wy (marynarze) walczycie z zywiolami i co zrobic aby was zadowolc itd.zona ma byc ta co zawsze gotowa, pod telefonem, ponetna, zaradna i samowystarczalna.Extra, wiesz duzo o zyciu na morzu ale o tym co przezywaja kobiety marynarzy na ladzie razem z dziecmi, tesknota, problemami dnia codziennego nie masz zielonego pojecia i swojej zony chyba o to nie pytasz (bo ona zawsze sobie swietnie radzi i stosuje twoje zlote mysli abys ty byl zadowolony). Moze warto poznac co mysli druga strona na ten temat a takie zlote rady to sobie daruj bo kazdy musi sam sobie wypracowac system w tym nielatwym ukladzie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla pracujących na morzu ich rodzin i przyjaciół ludzi morza Strona Główna -> W moim sercu "zamieszkał" ..... marynarz Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin