Autor Wiadomość
joanna
PostWysłany: Pią 9:02, 08 Lut 2013    Temat postu:

Anonymous napisał:
poszukuję nazwiska dwóch marynarzy którzy zeszli ze statku przed katastrofa w Murmanku

czy nadal poszukujesz tych dwóch marynarzy??
bajkab
PostWysłany: Nie 11:48, 24 Maj 2009    Temat postu:

Ciarki mnie przechodzą gdy wspomina się te wszystkie tragedie. boję się wtedy o swojego męża, bo widziłam statki na których pływa. Jak je glancują by tylko dostał papiery i wypchnąć z portu, a że po drodze się psuje. Rekrutujący wiedzą jaki jest ich stan. KOGO TO OBCHODZI. po tragrdii umywają ręce.
Gość
PostWysłany: Sob 10:28, 23 Maj 2009    Temat postu:

Anonymous napisał:
poszukuję nazwiska dwóch marynarzy którzy zeszli ze statku przed katastrofa w Murmanku


ja wiem o jednym... na stronie internetowej Wprost było napisane, że nazywa się Alfred Peda.
Gość
PostWysłany: Sob 12:35, 23 Lut 2008    Temat postu:

poszukuję nazwiska dwóch marynarzy którzy zeszli ze statku przed katastrofa w Murmanku
Admin
PostWysłany: Nie 7:24, 18 Lut 2007    Temat postu: Minęła dziesiąta rocznica

Minęła dziesiąta rocznica od tragedii, w której morze pochłonęło 20 osobową załogę polskich marynarzy.
M/V "Leros Strength" 21-letni masowiec pływający pod banderą cypryjską poszedł na dno 30 mil morskich od Stavanger - tuż poza wodami terytorialnymi Norwegii 8 lutego 1997 r. o godz. 7.50 rano. Właścicielem jednostki był grecki armator spółka Lambda Sea Shipping CO.

"

Kapitan Eugeniusz Arciszewski wezwał radiostację "Logaland Radio", mówiąc, że jego statek ma uszkodzoną dziobową część kadłuba i nabiera wody. Prosił o asystę holownika.
Oto ostatnie jego słowa:
"Od pół godziny obserwuję, że mój dziób jest pod wodą i moje pompy zaczęły wypompowywać wodę. Z każdą chwilę jest gorzej i gorzej. Nie jestem w stanie sterować (...). Dziób jest coraz głębiej i głębiej w wodzie (...)" - ostatnie chwile masowca relacjonował angielskojęzyczny "The Varsaw Voice". Po tych słowach zapadła cisza. Statek zatonął.

Pierwsza norweska jednostka ratownicza przybyła na miejsce 50 minut później. Helikoptery i inne statki znalazły jedynie dwie puste tratwy ratunkowe i kamizelki ratunkowe unoszące się na powierzchni. Kamery termowizyjne nie wykryły nikogo.

Akcja poszukiwawcza zakończyła się 9 lutego około południa, niestety bez powodzenia. Nie udało się odnaleźć żadnego z ciał. Większość marynarzy pochodziła z Trójmiasta.

Po wypadku urządzono symboliczny pogrzeb ofiar na morzu w okolicy Stavanger. Przedstawiciele rodzin wypłynęli korwetą straży przybrzeżnej w wody fiordu Hafs. Na powierzchnię zgodnie z morskim obyczajem rzucono wieńce i kwiaty. Z powodu ograniczeń czasowych, okręt nie mógł popłynąć na miejsce katastrofy "Leros Strength" odległego od Stavanger o 30 mil morskich" - pisała polonijna gazeta.

Po trzech latach śledztwa gdańska prokuratura uznała, że do zatonięcia "Leros Strength" doprowadziły fatalny stan techniczny statku i zła pogoda (siła sztormu dochodziła do 7-8 st. w skali Beauforta).


Na pamiątkę, poległym postawiono symboliczny pomnik przy którym można zapalić świeczkę.


Przedstawiciel polskiej agencji, która rekrutowała marynarzy na m/v "Leros Strength" powiedział - nie mieliśmy możliwości sprawdzenia stanu technicznego statku, ponieważ byliśmy jedynie pośrednikami.
Od tej tragedii minęło 10 lat i nic się nie zmieniło, pośrednicy nadal wysyłają naszych marynarzy do armatorów u których los ich jest niepewny. Potwierdzają to pojedyncze marynarskie tragedie z którymi się spotykamy, a o których nic nigdzie nie słychać.